Ostatnio robiłam remanent w szafie i ze zdziwieniem odkryłam, że najwięcej mam sukienek i bluzek. Z ciekawością przejrzałam jakie kroje i wzory królują w mojej szafie i niestety ze smutkiem stwierdziłam, że większość moich modowych wyborów poczynionych zostało ze złych pobudek. Albo były to spontaniczne zakupy, albo miłość od pierwszego wejrzenia i do drugiego założenia, albo zachwycił mnie dany trend w modzie, choć po upływie 2 lat już niekoniecznie tak mi się podobał jak na początku.
Niestety bardzo mało dobrej jakości klasyków, za to sporo zakupów na poprawę humoru. Postanowiłam zrobić remanent nie tylko w szafie, ale przede wszystkim w głowie i zastanowić się co tak naprawdę jest mi potrzebne, a co najlepiej sprzedać, bo już do mnie nie pasuje. Zaczynam od sukienek!
Są to:
– mała czarna
– mała biała
– maxi sukienka w kwiaty
– koszulowa sukienka lub szmizjerka
– sukienka o kroju marynarki.
Chciałabym pokrótce przedstawić Wam każdą z nich i napisać, dlaczego warto mieć je w swojej szafie.
Małą czarną dla ludzkości odkryła Coco Chanel w drugiej połowie lat 20. XX wieku. I muszę przyznać, że nie wyobrażam sobie, by w szafie prawdziwej kobiety, lub kobiety praktycznej zabrakłby małej czarnej. Dobrze skrojona mała czarna to sukienka, którą założysz na każdą okazję. Dodatki zmienią jej styl z eleganckiej sukienki na biznesowe wyjście, na imprezową sukienkę ubraną na zabawę do białego rana. Wszystko zależy od sytuacji i charakteru kobiety, która ją nosi.
Mam wrażenie, że mała biała weszła do klasyki całkiem niedawno. Zaczęli ją doceniać nie tylko projektanci, ale także kobiety pragnące idealnej sukienki na lato. Tu możemy poszaleć z materiałem i fakturą, może być koronkowa, wykonana na szydełku z tiulu bądź z lnu. Ja mam parę wersji w swojej szafie – jedną z czarnymi kropeczkami, jedną z angielskiej koronki i jedną haftowaną.
Czy któraś z moich czytelniczek nie posiada w swojej szafie sukienki w kwiaty? Jestem bardzo ciekawa. Ja część kupiłam w sieciówkach, część znalazłam w second handzie. Uwielbiam sukienki maxi w kwiaty do których zakładam ramoneskę i sztywny filcowy kapelusz. Mam też kilka romantycznych sukienek z falbankami.
Idealna sukienka do pracy lub na biznesowe spotkanie. Mam dwie w swojej szafie. Długie, na guziczki z kołnierzykiem pod szyje, jedna w czerwone paski, druga w niebieskie. Czasem szaleje i rozpinam je robiąc z nich płaszcz, a pod spod zakładam jeansy i biały tshirt i czuję się jak trendsetterki napotkane na ulicach modnych metropolii.
Tutaj możesz poszaleć i zdać się na swój gust i charakter. Ważne by była to sukienka w której czujesz się jak milion dolarów. Może być to popularna teraz sukienka na cieniutkich ramiączkach, lub ozdobiona piórami, albo cała z cekinów. Nie zaszkodzi trochę przezroczystości, albo skórzanych akcentów.