Zmysłowa, elegancka, z domieszką poczucia humoru. Taka właśnie jest biżuteria, polskiej marki 10 DecoArt Gdy dodasz do tego kolorowe kamienie Svarowskiego, szczyptę awangardy i inspirację Matissem, Picasso, Kobro, Strzemińskim czy Dalim, wychodzi mieszanka doskonała. Z pewnością jest to polska marka biżuteryjna godna polecenia. Dlatego zajmuje w mojej szkatułce wyjątkowo dużo miejsca.
Od wielu lat śledzę coraz to nowsze kolekcje tworzone przez duet projektowo-wykonawczy Annę Pałubicką i Konrada Komorowskiego i z każdym nowym projektem jestem coraz bardziej dumna, że to polska marka. Gdy tylko pozwalają mi oszczędności zawsze coś ciekawego wpada do mojej kolekcji.
Marka stworzona została przez małżeństwo. Anna od najmłodszych lat fascynowała się malarstwem, z biegiem lat odkryła, że biżuteria jest jej przeznaczeniem. Misją marki jest przekazywanie doznań estetycznych oraz wzbudzanie emocji za pomocą małych form użytkowych. I to widać. Biżuteria jest przemyślana, wykonana z dbałością o każdy szczegół. Bazą jest galwanizowany złotem mosiądz. Który wygląda nie tylko elegancko, ale i nowocześnie.
Moim pierwszym zakupem były kolorowe a zarazem mega eleganckie piny, które mogłam przypinać do marynarki, beretu czy apaszki. Nagle prosta stylizacja zamieniała jak za dotknięciem magicznej różdżki w coś wyjątkowego. Ja czułam się wyjątkowa. Markę uwielbiam za to, że idealnie pasuje zarówno do świadomej nastolatki jak i do dojrzałej kobiety. Może ją nosić i babcia i wnuczka. Łączyć je będą zamiłowanie do sztuki i miłość do pięknych rzeczy. Jest uniwersalna.
Stylizacja:
Piny: 10 Decoart
Marynarka: H&M
Spódnica: 13 Squere
Buty: Melisa
Tshirt: Plny Lala
Torebka: Primamoda
Fotografie: AŻ Miło
Zobacz też: