Wahania wagowe
Odkąd pamiętam zawsze byłam chudziną i nigdy nie miałam problemów z wagą. Małe kłopoty zaczęły się tuż przed 30-stką, gdy zachorowałam na niedoczynność tarczycy. Nagle zaczęłam się czuć opuchnięta a mój metabolizm jakby stanął. Przybyło mi parę kilo i zamiast stałego 55 waga stanęła na 60 i nie chciała ruszyć w dół, pomimo moich starań. Nie było źle,nadal czułam się dobrze pomimo fizycznych dolegliwości. W pierwszej ciąży przytyłam 11 kilo i w pół roku po porodzie wróciłam do sylwetki sprzed ciąży. Było pięknie bo ciało się nie zmieniło, nie było rozstępów i wszystko pozostało na swoim miejscu. Może to błogosławieństwo ciąż przed 30-stką, a może dar od losu. Zmieniłam się za to mentalnie, dziecko dodało mi sił, chociaż narzekałam na brak czasu. Mimo wszystko byłam bardzo szczęśliwa i w miarę zadowolona ze swojej sylwetki. Myślałam, że druga ciąża też nie będzie taka zła.
Maksia urodziłam jak miałam 32 lata. W ciąży przytyłam ponad 20 kilo, a brzuch wyglądał jak wielka piłka lekarska. Długo cieszyłam się z braku rozstępów, które pojawiły się na tydzień przed porodem i powiem Wam, że tym razem los mnie nie oszczędził. Było ich bardzo dużo. Poród mimo, że drugi był bardzo bolesny, choć trwał „tylko” 4 godziny! Pamiętam, że przez pierwszy tydzień byłam tak zmęczona, że nie mogłam nawet zasnąć na 15 minut, jak mały spał. Moje oczy przez kilka tygodni były podpuchnięte i czerwone, a myśli przepełnione troską czy uda mi się karmienie piersią i czy podołam opiekować się dwójką szkrabów. Starałam się nie patrzeć w lustro, bo przyznam Wam się szczerze, wyglądałam źle. I tak samo się czułam. Mega zmęczona, obolała, pełna trosk i wątpliwości czy dam radę. Pamiętam, że na zmianę pisałam do znajomych blogerek – doradczyń laktacyjnych z pytaniami czy wszystko jest ok z moim karmieniem. Jak się później okazało, dałam radę i mały ładnie przybierał. Gdy czas trosk minął, zaczęłam się przyglądać sobie i temu jak bardzo moje ciało się zmieniło. Pozostało kilkanaście kilo do zrzucenia, bo po samym porodzie spadło może z 5, zaczęłam wstydzić się własnego Męża, bo dość, że nie wyglądałam apetycznie, to łapał mnie baby blues i zdarzało mi się często płakać, a nie potrafiłam mu powiedzieć dlaczego płaczę. Byłam w rozsypce ! A w domu miałam dwójkę maluchów, które mnie potrzebowały.
W gazetach pełno było młodych mam, miesiąc po porodzie z pięknymi fryzurami i płaskimi brzuchami i promiennym uśmiechem. Po głowie kołowało mi się pytanie : co ze mną jest nie tak, skoro, ja chodzę rozczochrana, z nadwagą i myślami odbiegającymi od przyjemnych. Wstydziłam się tego. Wstydziłam się, że nie radzę sobie z sobą. Potem przyszła choroba Małego i zapomniałam o sobie na 4 miesiące! Jedyne o co dbałam, to o dietę, by Małemu nie zaszkodzić. Reszta przestała mnie obchodzić, to jak wyglądam, ile ważę, czy Maż jeszcze widzi we mnie kobietę. Dopiero wsparcie najbliższych pozwoliło wyrwać mi się z marazmu i czarnej dziury złych myśli. Znów zaczęłam walczyć o siebie.
Schudłam ponad 20 kg, waga znów stanęła na 63 kilo i nie chce drgnąć. Choć marzy mi się przynajmniej 5 mniej. Wtedy byłoby idealnie. No cóż tarczyca nie pomaga, ani to, że uwielbiam gotować 🙁 Mimo, że problemy pozostały zmieniło się moje nastawienie do siebie i mojego ciała. W tym roku będę miała 34 lata i wiem, że o niektóre rzeczy muszę zawalczyć zbilansowaną dietą i odpowiednią aktywnością fizyczną. Zastanawia mnie tylko jedno!. Czemu kobiety po porodzie nie dostają odpowiedniego wsparcia. Jest pełno publikacji, jak zająć się maleństwem, jak otoczyć go odpowiednią opieką. Dlaczego nie ma publikacji i informacji, jak pomóc kobietom, które są w połogu, które nie mogą dojść do siebie po porodzie. Przecież cały świat się zmienia, na młodą mamę spływa ogromna odpowiedzialność. Czasem poród przebiega lekko, czasem jest traumatycznym przeżyciem, tak czy inaczej zawsze, powtarzam zawsze jest to wielki wysiłek dla kobiety. Od razu musisz się maleństwem opiekować, nikt Cię nie wyręczy, ani Mama, ani Mąż. To Ty jesteś dla Niego najważniejsza!.
Będąc w szpitalu czułam się momentami okropnie. Gdy pytałyśmy pielęgniarki jak przykładać maleństwo do piersi, odpowiedz była następująca : jak urodziłaś to i powinnaś wiedzieć jak karmić! Zero empatii, współczucia, zrozumienia. Informacji szukałam na blogach o laktacji i gdyby nie one, to mało co bym wiedziała. Czytałam o tym, że mogę mieć ochotę płakać, że może być mi źle, że to normalne czuć się zmęczoną i przytłoczoną nową sytuacją. Marzyłam wtedy o Duli, czyli o kobiecie która przechodzi z Tobą poród, okres połogu. Pomaga przystawić dziecko, porozmawia o dręczących Cię myślach. Mnie bardzo wtedy pomógł Mąż i mama z siostrą. Ale nie oszukujmy się profesjonalna pomoc jest wtedy bardzo wskazana.
Drażni mnie to, że nasz świat zrobił się taki pusty. A najbardziej drażnią mnie media. To one kreują wizerunek zawsze uśmiechniętej, szczupłej, zadbanej Mamy, która wie w jakim proszku uprać ciuchy, codziennie piecze ciasto i ma czas na wielogodzinną zabawę z dziećmi. Czemu zamiast mądrych programów, mówiących o tym jak radzić sobie z problemami, jak odnaleźć równowagę w świecie gdzie wszystko musi być idealne, pokazują ciągle migawki z życia gwiazd, które mają trenera, stylistkę, fryzjera i opiekę całodobową w domu. Jak mamy czuć się dobrze, pozostawione same ze sobą, oglądając kolorowe obrazki. Ostatnio czytałam, że kobieta po porodzie może dochodzić do siebie rok, bo to nie tylko fizycznie się zmieniamy, ale cała organizacja domu jest w rozsypce. Chcesz czy nie chcesz wszystko się zmienia! Czemu tak mało o tym mówimy. Czemu to blogerki zakładają Fundację Karmienia Piersią, a nie dostający za to pieniądze politycy ! Czemu tak mało się mówi o tym, że z rozstępami i pełną figurą możesz być atrakcyjna!
Dużo pracy jeszcze przede mną, bo ciągle mam parę kilo do zrzucenia i często bardzo zmęczoną twarz, zamiast promiennej i mega wyspanej. Marzy mi się, że mam czas systematycznie ćwiczyć i pracować. Wychodzić do kina z przyjaciółkami i na randkę z Mężem. Z ogarnianiem obowiązków jest coraz lepiej, z samoakceptacją też powolutku lepiej. Jestem szczęśliwa ! Chciałabym tylko, więcej wsparcia od społeczeństwa, jako kobieta i matka ! Chciałabym też, aby kobiety zaczęły naprawdę szanować inne kobiety, ćwiczyć się w sztuce akceptacji innych i siebie, rozumieć zamiast oceniać. Bo przykro mi to pisać, ale tak jak wspomniałam wcześniej „kobieta kobiecie kobietą”. Nie rańmy się niepotrzebnie, bo odstajemy od ideału. Pamiętajcie ideały są nudne, dbajmy o siebie, ale nie biczujmy się bo wystaje nam brzuch. Życie i tak daje w kość, po co sobie i komuś dodawać smutków! Ja w Was wierzę!
Wahania wagowe
Sukienka/ Ramoneska – Zara
Torebka – Monashe
Buty – Topshop
Kapelusz – Stradivarius
Wahania wagowe
Fotografie : Ada – Studio 66
https://www.facebook.com/studio66.fotografia/?fref=ts
Wahania wagowe
Wahania wagowe
Wahania wagowe
Wahania wagowe
Wahania wagowe
Wahania wagowe