Szczęście…
Często to podkreślam – jestem szczęściarą !
Być może nie robię oszałamiającej kariery zawodowej, nie śpię na pieniądzach i nie mam figury super modelki, ale mam to o czym zawsze marzyłam i co sprawia, że czuję się najszczęśliwszą kobietą na świecie – miłość ! Jestem niesamowicie “miłosna”, ciepła i czuła, a będąc żoną i mamą mogę te cechy każdego dnia doskonalić. Daniela poznałam mając 16 lat, w tym roku stuknie nam też 16 lat bycia razem, co oznacza, że spędziłam z nim połowę swojego życia (!!!) Był moją pierwszą prawdziwą miłością i jak dotrwamy, mam nadzieję, że i ostatnią. Nie było nam łatwo, bo wszystkie etapy dojrzewania, zmian jakie w nas zachodziły przez lata przechodziliśmy razem, czasem jedno z nas zmieniało kierunek, drugie musiało decydować czy zostać czy iść własną drogą. Każdy kto ma na koncie długoletni związek wie o czym pisze, wie też, jaką wartość mają lata spędzone z ukochanym człowiekiem… Jaka bliskość i akceptacja wytwarza się pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy mają za sobą wiele doświadczeń, wzlotów i upadków.
Gdy pojawiła się na świecie Weronika nie mogliśmy się na początku odnaleźć, tyle lat byliśmy sami i niezależni, mieliśmy mnóstwo wolnego czasu do rozdysponowania, który poświęcaliśmy aktywnie na swoje pasje. Nagle pojawiły się obowiązki, nieprzespane noce, zmartwienia gdy Mała chorowała. Każde z nas dojrzało na swój sposób, stawiając rodzinę na pierwszym miejscu. Teraz gdy Weronika niedługo będzie miała 4 latka i jest dość samodzielna, historia się powtórzy, bo pojawi się na świecie nowy dzidziuś. Przyznam się Wam, że myśleliśmy skończyć na jednym dziecku, ale z miłości do córki, postanowiliśmy dać jej rodzeństwo. Nie chcieliśmy by była sama, choć wiedzieliśmy na co się skazujemy. Na kolejne obowiązki, nieprzespane noce ale też na całkiem nową falę miłości. Weronika rozbudziła w nas takie pokłady miłości o których nawet nie śniłam. Będąc przy Danielu i Weronice cała jestem miłością i mam nadzieję, że oni to czują…
Chcę wierzyć, że fotografie zrobione przez utalentowanego, młodego fotografa Teodora Zozulia są takie jak My, ciepłe, pełne miłości i bliskości. Teodor stworzył wspaniałą atmosferę na sesji, czuliśmy się swobodnie i mogliśmy się oddać chwili. Byliśmy tak zajęci Weroniką, że nawet nie zauważyliśmy kiedy Teodor robił nam zdjęcia. Chciałabym mu bardzo podziękować i zaprosić Was na jego stronę – http://www.teodorzozulia.com – byście mogli odkryć jego wrażliwą, artystyczną duszę. Jego zdjęcia są magiczne i pozostawiają ciepły ślad w sercu. Dziękuję !!!
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…
Szczęście…