“Silna i szczęśliwa. Rewolucyjny program antyzapalny Marii Borelius” to książka, która sprowadziła mnie na właściwą drogę. Jeżeli czytasz mojego bloga jakiś czas, wiesz doskonale, że uwielbiam eksperymentować i poszukiwać, szczególnie jeżeli chodzi o diety, ćwiczenia i poprawę stylu życia. Dziś chciałabym podzielić się z Wami niezwykłą książką, która może i Ciebie zachęci do zawalczenia o siebie…
W tamtym roku pod wpływem silnego atopowego zapalenia skóry, zdecydowałam się na testy mrt, które wykazują nietolerancje pokarmowe i wywróciłam swoje dotychczasowe żywienie do góry nogami. Zrezygnowałam z mąki pszennej, laktozy, kawy i herbaty, większości owoców i wszelkiej żywności przetworzonej. Na diecie byłam 8 miesięcy i nigdy nie czułam się lepiej. Miałam plaski brzuch, nie bolała mnie głowa, nie występowały dokuczliwe bóle ani nastroje związane z miesiączką. Czułam się lekka, silna i „czysta”. Dołączyłam do tego trening obwodowy i pole dance. Byłam z siebie mega dumna.
Niestety we wrześniu wylądowałam w szpitalu, na neurologii z silnymi zawrotami głowy. Po serii bolesnych badań, a szczególnie po wkuciu lędźwiowym, miałam ostry zespół po punkcyjny. Ból był nie do wytrzymania, czułam, że mój kręgosłup i szyja są napięte jak kij od szczotki, nie mogłam podnieść głowy, bo czułam potężny ból głowy. To było straszne. Do tego strach o wyniki i czarne scenariusze w głowie. W tym trudnym czasie, zginął ktoś niesamowicie ważny dla naszej rodziny i cały ten ból i stres skumulował się w jednej chwili. Było bardzo ciężko. Zaprzestałam diety, zalecono mi picie kawy i coca coli, do szpitala zamawiałam niezdrowe jedzenie.
I popłynęłam… Wszystko co wypracowałam, poszło w siną dal. Zaczęły się nawracające choróbska i ciężki nastrój w głowie. Powoli wracałam do ćwiczeń, ale co chwile przerywałam, przez choroby. To był dość trudny i wyczerpujący okres w moim życiu. Miałam wrażenie, że chorowanie i jakiś dziwny pech mnie nie opuści.
Aż tu zaczęła się panika i kolejny stres, bo pojawił się koronawirus..
Po 2 tygodniach stresu, nieprzespanych nocy i wycieńczenia własnymi myślami i krytycyzmem, do czego się doprowadziłam, przez te ostatnie miesiące coś we mnie puściło. Nie można przecież ciągle się dołować. Miałam wrażenie, że albo się krytykowałam, albo użalałam nad sobą i tłumaczyłam z zaniechania.
Zmiana zaczęła się od „Atomowych nawyków” i codziennych ćwiczeń i jogi z Adrienne. Za każdym razem gdy wchodziłam na matę miałam wrażenie, że działo się coś wyjątkowego. Wtedy nie myślałam o swoim ciele, ja je czułam. Czułam siebie, byłam sobą. Ze wszystkimi słabościami, siłą, wymówkami i pragnieniem zmiany.
Wtedy zaczęłam czytać książkę, która przeleżała na mojej półce dobre pół roku. Widocznie dopiero teraz byłam na nią gotowa – „Silna i szczęśliwa” Marii Borelious.
Gdy Marii rozpoczęła poszukiwania siebie, była w podobnej sytuacji jak ja, tylko była o wiele starsza. W wieku 52 lat zaczęła doświadczać objawów menopauzy, bólu pleców i była mocno zmęczona. Stała się też przygnębiona życiem i czuła, że będzie z nią coraz gorzej.
Dzięki kilku niezwykłym zbiegom okoliczności wpadła na trop – diety antyzapalnej, która zmieniła jej dotychczasowe życie. Marii po wprowadzeniu kilku zmian, poczuła się tak dobrze, że zapragnęła dowiedzieć się o wiele więcej o antyzapalnym stylu życia. Okazało się, że ta dieta nie tylko może leczyć choroby, ale także spowalnia procesy starzenia się. Marii niczym detektyw, jeździła na kursy, warsztaty, poznawała lekarzy zajmujących się tą tematyką, nawiązała współpracę z trenerką fitnessu, która nie tylko rozpisała jej antyzapalną dietę, ale także antyzapalny trening.
Marii opisuje każde spotkanie i przedstawia coraz to nowsze założenia diety antyzapalnej. Opisuje też poszukiwania na własną rękę miedzy innymi tego co dowiedziała się o kwasach omega -3, probiotykach, wpływie glutenu i laktozy na organizm, a także o jodze i medytacji.
Dzięki tym spotkaniom, diecie i aktywności, którą Marie zastosowała na sobie powstała ta książka. Autorka chciała się podzielić z innymi, w jaki sposób stany zapalne powodują różne choroby i co możemy zrobić, żeby stać się silniejsi, zdrowsi i szczęśliwsi.
Jak dla mnie jest to powrót do diety, którą miałam rok temu, nie wiedząc, że tak naprawdę była to antyzapalna dieta. Pamiętajcie, że jedzenie powinno dawać nam zdrowie i siłę, ale także powinno być smaczne i w żadnym wypadku nie powinniśmy robić sobie codziennych głodówek.
Najważniejsze to wybierać produkty, które stworzyła natura i starać się porzucić jedzenie przetworzone i wszelkiego rodzaju fast foody. Staraj się przygotowywać posiłki w domu, bo wtedy masz pełną kontrolę jakich produktów używasz.
– różnokolorowe warzywa i owoce jagodowe. Jedz granatowe borówki, fioletowe bakłażany, czerwone cebule, zielony szpinak, czerwone pomidory i pomarańczowe marchewki. Niech na Twoim talerzu zawsze będzie tęcza. W kolorowych warzywach i owocach są polifenole, które działają ochronnie na komórki roślin, a co za tym idzie także komórki ludzkie.
-Używaj przypraw i to dużo. Do posiłków dodawaj kurkumy, cynamonu, imbiru, kolendry czy chili. Kombinuj i eksperymentuj z przyprawami!
– Pij zieloną herbatę i wszelkie mieszanki ziołowe. Codziennie rano na czczo pij ciepłą, przegotowaną wodę z cytryną i imbirem. Alkohol pij okazyjnie i najlepiej jak by to było czerwone, wytrawne wino! Jedna kawa także Ci nie zaszkodzi.
– Codziennie dostarczaj organizmowi kwasów omega-3. Jedz makrele lub pudding z nasion chia namoczonych przez noc w mleku migdałowym. Wspomagaj się kiszonkami i kombuchą!
– Jedz rzeżuchę, ma silne działanie antyzapalne.
– Ciesz się jedzeniem, eksperymentuj z różnymi smakami i powoli przeżuwaj każdy kęs. Twój żołądek powinien być w jednej trzeciej wypełniony jedzeniem, w jednej trzeciej wodą i w jednej trzeciej pusty.
Nie dopuszczaj do nagłego wzrostu poziomu cukru we krwi, ponieważ to wywołuje stan zapalny. To ciężkie jeżeli lubisz słodycze, ale jak najbardziej wykonalne. Musisz tylko tak zaplanować swój jadłospis by cały dzień odczuwać sytość.
Pierwszy krok to pozbyć się z lodówki, szafek, zamrażalki niezdrowych produktów. Pozbądź się marmolady, lodów, ciastek czy napojów gazowanych. Zastąp je orzechami i nasionami. Zamiast marmolady daj na kanapkę, jak w moim w tym przypadku wafelka ryżowego, pyszne masło orzechowe. Zamiast ryżu, ziemniaków czy kaszy gryczanej daj na talerz brązowy ryż, komosę ryżową czy bataty. Twoje śniadanie powinno składać się białka, tłuszczu, warzyw i owoców. Wybierz pomiędzy smoothie z borówkami lub jajecznicą z pomidorami.
Zarezerwuj trochę czasu na głębokie oddychanie, jogę, medytację – bo są to aktywności, które wyciszają stan zapalny. Trenuj uważność, praktykuj stan „tu i teraz”. Nie zapominaj o dobrym śnie. Staraj się wysypiać, bo to w trakcie snu zachodzi wiele procesów naprawczych. Przed snem ogranicz do minimum telewizor, internet i media społecznościowe.
Według Marie każdy rodzaj ruchu zmniejsza stan zapalny. Ćwicz codziennie, nawet przez 15 minut. Najlepiej umów się sama ze sobą, na codzienne treningi o zróżnicowanej długości i intensywności. Ważne jest to by co najmniej 3 razy w tygodniu porządnie się spocić. To może być jazda na na rowerze, bieganie, szybkie maszerowanie czy pływanie.
Najlepsze rezultaty daje połączenie treningu wytrzymałościowego z treningiem siłowym.
Zachwycaj się życiem! Spaceruj po lesie, oglądaj piękne filmy, słuchaj ukochanej muzyki, oglądaj dzieła malarzy online, scroluj Pintrest by się zainspirować, ciesz się narwanym pachnącym bzem.