Pokochaj dbanie o siebie: kamertony
Wielu z nas potrzebuje szukać różnych ścieżek rozwoju. Ja jestem w takim momencie życia, że jestem ciekawa wszystkiego, co może mnie rozwinąć, uzdrowić, wzmocnić. Może to za sprawą meczących mnie dolegliwości, może to ciekawość, albo przekroczenie magicznej 40-stki. Jestem w drodze i poszukuje, jestem ciekawa świata i inspirujących ludzi, którzy są tak blisko i z chęcią dzielą się swoją wiedzą.
Jakie było moje zaskoczenie, gdy znajoma opowiadała mi o kobiecie, która wzmacnia innych dźwiękiem i okazało się, że ją znam. Sylwię znałam, bo jest znakomitą wokalistką i współpracowała z moim Mężem, ale nie wiedziałam, że jej ścieżka tak pięknie się rozwinęła i pomaga innym.
Postanowiłam ją odwiedzić i rozmowa z nią była dla mnie przebudzeniem, a zarazem potwierdzeniem tego, co czułam głęboko w sobie. Zaczęłam wierzyć w światło, które każdy nosi w sobie. Poczułam, że ja też mam w sobie światło, tylko przygasło, bo przygniotłam je zmartwieniami, lękiem i żalem. To normalne, każdy z nas tego doświadcza. Jednak nie każdy szuka ponownej drogi do tego światła, nie wraca do korzeni, nie chce naprawiać.
Z Sylwią dużo rozmawiałyśmy o rzeczach, które nas blokują. Często nie zdajemy sobie z nich sprawy. Nie myślimy o zdrowym odżywianiu, o niwelowaniu napięcia, jakie mamy w ciele, o mówieniu głośno i szczerze, czego potrzebujemy. Często chcemy się dostosować, bo chcemy być kochani i akceptowani.
Zapraszam Was na inspirujący wywiad z Sylwią Nadgrodkiewicz, artystką, która prowadzi sesje muzykoterapeutyczne, które zawierają pracę z głosem autorską metodą poszerzoną o terapię kamertonami. O Sylwii poczytacie na jej profilu, a jest co czytać 🙂
Dźwięk jest początkiem i końcem. Jest praprzyczyną. Nikt go nie wymyślił. Po prostu jest. Na początku było słowo… czyli wibracja, dźwięk. Gdy skompresujesz dźwięk, mamy światli, skompresowane światło to materia. Czyli śmiało możemy powiedzieć, że u podstawy swojego istnienia jesteśmy dźwiękiem/ światłem a dopiero na samym końcu materią, ciałem. Ks.prof. Włodzimierz Sedlak (który nota bene mieszkał w Skarżysku i gdzie tez znajduje się Biblioteka jego imienia i w niej Izba Pamięci) pisał — życie jest światłem. Twórca bioelektroniki jasno przedstawia nam w swych pracach, że jesteśmy obwodem elektromagnetycznym — cały czas falujemy, wibrujemy — ja bym dodała gramy. Bo muzyka to nie tylko zakres naszego ucha, które słyszy bardzo wąski zakres z całej muzyki wszechświata. Zatem muzyka jest wszędzie i jest wszystkim.
Wyleczyć kojarzy się z czymś, co przychodzi z zewnątrz, niezależnie od nas i robi coś za nas. A jeśli wiemy, że jesteśmy dźwiękiem, to raczej można powiedzieć, że dźwięk poprzez swą samoistność doprowadza nas do homeostazy, nastraja, jak nastraja się instrument, przypomina/pokazuje jak jest, a nie jak nam się wydaje, że jest. Kiedy jesteśmy w balansie, nasze ciało, psychika i cała reszta rusza w procesach samoleczenia. Nasz organizm jest doskonały – potrzeba mu tylko odpowiednich warunków. Jeśli rana potrafi się zagoić, gdzie na zewnątrz jest mnóstwo tzw. zagrożeń, to co się może dziać wewnątrz nas? Zależy tylko od nas czy zrozumiemy te procesy, spróbujemy poznać swoje ciało/ istotę i czy chcemy wyjść ze stanu chorobowego. Nie odbywa się to bez naszej woli i chęci zmiany. Wtedy dźwięk może zdziałać bardzo wiele.
To fakt, że wpadły w moje ręce. Nie szukałam, a jednak tak potoczyły się moje koleje losu, że doprowadziły to takiego miejsca, gdzie mam wrażenie, jakby Kamertony były zawsze ze mną. Po rozstaniu się z uczelnią szukałam na nowo swojej ścieżki zawodowej i życiowej też. Życie prowadzi nas doskonale i już teraz ponad 10 lat temu wracałam do pracy z dźwiękiem — prowadziłam swego czasu studio wokalne i szukałam swojego sposobu na pracę z głosem. Najpierw swoim, który przez różne zdarzenia straciłam na kilka tygodni. Byłam przerażona, bo pracowałam wyłącznie głosem, albo śpiewałam, albo mówiłam. Czekał mnie zabieg chirurgiczny, który wiedziałam, że może różnie się skończyć dla moich strun głosowych.
Z tych wszystkich inspiracji powstawała moja autorska metoda pracy z głosem, a w zasadzie z uwalnianiem głosu. Bardzo istotne wydało mi się praca z dźwiękiem naturalnym, a nie cyfrowym. Kamertony okazały się idealnym instrumentem, które można włożyć do torebki i mieć je zawsze przy sobie. Jeszcze wówczas nie wiedziałam, jak szeroko można z nimi działać, ale badanie dźwięku, jego alchemii poprowadziło mnie głębiej.
Tak. Mam ich dużą kolekcję, bo swoje terapeutyczne koncerty gram muzycznie tzn. układam z nich różne melodie. Mózgowi wówczas łatwiej wejść w relaks i zasłuchanie się. A dźwięk działa zdecydowanie skuteczniej, gdy jesteśmy rozluźnieni. Gram również na harfie kryształem, misach kryształowych, misach tybetańskich, dzwonkach, kurantach. Tych instrumentów jest jednak zdecydowanie mniej niż kamertonów.
Ważne jest to zdanie, które powiedziałaś, że musisz wrócić do korzeni -to jest klucz do wyzdrowienia. Znaleźć ścieżkę do siebie, wrócić do centrum do natury. Z niej pochodzimy i podlegamy jej prawom czy tego chcemy, czy nie. Jeśli tego nie rozumiemy, nie respektujemy cykli, zaczynamy chorować. Ważne jest, żeby pogodzić się ze sobą, z życiem. Robić regularnie rachunek sumienia, co ja czuję, kim jestem, czy przypadkiem nie zakłamuję siebie i rzeczywistości. Jest wiele wspaniałych metod-ścieżka zależy od naszej gotowości, otwartości i predyspozycji. Wszystko i tak zmierza do jednego celu — do korzeni. Najbardziej ekscytującą podróżą, jest podróż w głąb siebie. Jest zawsze unikatowa i zawsze dająca szansę, że to, co odkryjesz w sobie w bezpośredni sposób zamanifestuje się w Twoim życiu.
Branie odpowiedzialności za swoją doskonałość to stawanie do siebie w pełni. Zaprzestanie oskarżania się, marudzenia, jęczenia, „zwalania” na cały świat. To bycie w szacunku do siebie i innych w każdej sekundzie. Jeśli wiem, że jestem doskonały/ła, a życie się nie myli, wówczas zachowuję się z godnością i wdzięcznością, za wszystko, co jest i jak jest. Jeśli nie potrafisz być wdzięczny za to, co masz, nic więcej nie dostaniesz. Jeśli też sobie umniejszasz, to jakbyśmy życiu/Bogu wytykali błędy. A to marny pomysł😁. To niełatwe często, bo łatwiej pomarudzić, niż podjąć decyzję, zobaczyć prawdę itd. Dlatego wzięcie odpowiedzialności za swą doskonałość, to nie pompowanie ego, a zrozumienie jak potężną istotą się jest i postępowanie w taki sposób.
Można znaleźć kilka wywiadów nt. wibracyjnej natury wszechświata. Zdarza mi się grać koncerty, podczas których w większości robię mini wykłady o dźwięku. Jeśli ktoś bardzo poczuje tę ścieżkę, na pewno (wszech) świat nas spotka.