Podsumowanie miesiąca
był najdłuższy i najkrótszy miesiąc tego roku… jak to logicznie wytłumaczyć? To proste. Pierwsza połowa sierpnia a dokładniej do 11 sierpnia, czas ciągnął się jak guma do żucia – wolno, w napięciu i oczekiwaniu na narodziny. Do tego te przerażające upały. Miałam wrażenie, że dzień trwa tydzień, liczyłam ruchy dziecka, patrzyłam czy brzuch na pewno opadł i czy ból przy chodzeniu to skurcz. Nie wspomnę już o tym, ze musiałam iść wcześniej do szpitala i tam czekać na dzieciątko. Na szczęście Maksiu okazał się łaskawy i urodził się tylko dzień po terminie, a nie jak jego uparta siostrzyczka 5 dni po.
Zdążyłam zrobić jeszcze kilka ciążowych fotek w iście domowej, sielankowej odsłonie. Oto kilka moich ulubionych :
Podsumowanie miesiąca
Podsumowanie miesiąca
Podsumowanie miesiąca
Podsumowanie miesiąca
Podsumowanie miesiąca
Te ostatnie dni przed narodzinami spędziłam robiąc intensywnie zakupy (dużo chodziłam licząc, ze ruch przyspieszy poród), byłam nawet raz w kinie na “Papierowych miastach”, dokładnie 5 dni przed porodem. Odebrałam tysiąc telefonów by usłyszeć pytanie ” czy już po?”, żeby było śmiesznie po porodzie musiałam te tysiąc telefonów wykonać by opowiedzieć jak przebiegł poród i jak wygląda Maksiu 🙂
Podsumowanie miesiąca
No właśnie poród – większość jest ciekawa jak dałam radę… łatwo nie było, ale powiem Wam coś zastanawiającego. Już nie pamiętam bólu. Natura tak to pięknie stworzyła, że masz tyle obowiązków tuż po porodzie, że sam fakt rodzenia dziecka w ciężkich bólach przez parę godzin zupełnie wyparowuje Ci z głowy. Już w momencie gdy kładą Ci dzieciątko na piersi zapominasz o wszystkim, liczysz się tylko Ty i Twoje dzieciątko, kontakt skóra do skóry i tu zaczyna się jazda bez trzymanki. W wielkim zmęczeniu zaczynasz uczyć się malucha : karmienia, przewijania, pielęgnacji i wszystkich sygnałów jakie daje Ci maluch.
Podsumowanie miesiąca
Ja przez ostatnie trzy tygodnie przestałam istnieć – liczył się tylko mój synek. Są dwie rzeczy, które dla siebie zrobiłam – zleciłam stronę Kolekcjonerki do zaktualizowania, co było dla mnie kosmicznym pomysłem i pomalowałam na czerwono paznokcie u stóp. Tyle – przez 3 tygodnie. Nie ma mnie. Dodając do tego baby blues, który ewidentnie mnie złapał, bo się stale zamartwiam, czy Mały jest najedzony i czy wszystko robię dobrze, to wygląda to nieciekawie. Ale… i tu jest na szczęście jedno wielkie ale… gdyby wyłączyć na chwilę zmęczenie i niewyspanie i moje dołujące zamartwianie się – nigdy nie byłam szczęśliwsza. Takiego wsparcia ze strony rodziny i najbliższych przyjaciół nie miałam nigdy, tyle dowodów miłości i troskliwości, tyle dobrych słów… tego właśnie potrzebuje młoda Mama – obecności i dobrej energii – bo to taki czas, że sama sobie czasem nie może jej dać. Dodatkowo gdy patrzę w oczy moich dzieci – córeczki i synka to przepełnia mnie nieskończona miłość.
Podsumowanie miesiąca
Na szczęście wbrew temu czego się obawiałam moja Weronika wspaniale odnalazła się w roli starszej siostry : pomaga mi, ciągle całuje brata a mnie daje tyle pozytywnej energii. Chociaż czasem mi smutno, bo wiem, że już nie mogę dać jej tyle czasu i uwagi co kiedyś. Nagle przestałą być dla mnie malutką dziewczynką, teraz jest dużą pannicą, aż się sama zdziwiłam kiedy to zleciało. Już nie mówiąc o tym, że jesteśmy z Mężem rodzicami dwójki dzieciaków.
Podsumowanie miesiąca