O One little word i visionboard przeczytałam jakiś czas temu na blogu Kasi – Worqshop. Tak spodobała mi się idea graficznego i słownego przedstawienia swoich marzeń i celów, że postanowiłam robić je co rok.
One little word to akcja stworzona przez amerykańską artystkę Ali Edwards. Wybierasz sobie jedno słowo, które będzie drogowskazem na dany rok. Mantrą, która podpowie Ci w trudnej sytuacji co robić i zmotywuje do odpowiedniego działania. W tym roku na moje one little word wybrałam Rise. Dlaczego? Bo po ciężkim roku 2019, chce powstać niczym feniks z popiołów. Chcę wzrastać, rozwijać się i zadbać o siebie i najbliższych. Chce odważnie spojrzeć na siebie, moją karierę, życie rodzinne i zmienić to co uwiera, to co się nie sprawdza. Zmienić nawyki, które powodują, że nie idę do przodu tak szybko jak bym chciała. Chcę zmienić podejście do siebie, bo byłam dla siebie przez lata zbyt pobłażliwa.
Aby wzmocnić działanie słowa, tworzę moją osobistą mapę inspiracji, czyli visionboard. To taka alternatywna roczna mapa marzeń. By ją stworzyć zapalam świece, puszczam ulubioną muzykę i siadam do Pintrest. Czasem wybieram już zapisane obrazki, czasem dodaje swoje, jeżeli mają na mnie pozytywne odczucia.
Zdjęcia, które tak samo mnie zmotywują jak one little word. Obrazy, które każdego dnia będą przypominać mi o moich planach, marzeniach i przyjemnościach. Powieszę visionboard nad biurkiem,które znajduje się w naszej sypialni i będę na nią zerkac każdego dnia po przebudzeniu i zasiadając do pracy. Chce mieć swoje cele ciągle na widoku.
Dokładnie tak, chce dalej realizować postanowienie dane sobie 2 lata temu by #pokochaćdbanieosiebie W tamtym roku zadbałam o zrobienie rozszerzonych badań w tym, zrobiłam testy na nietolerancje pokarmową, co było dużym, ale wartościowym wydatkiem. W tym roku chcę zadbać także o mój kręgosłup, bo gdy mam przerwy w ćwiczeniach niestety moja szyja nie domaga.
Kursy, warsztaty i czytanie! Każdego dnia, każdego tygodnia. Nie zwalniam tempa, dokładam nowe obowiązki. Rozwój osobisty i dokształcenie się w sferze zawodowej to najważniejsze co możemy zrobić dla siebie, oprócz standardowego dbania o zdrowie i kontakt z najbliższymi. To dla mnie 3 filar szczęśliwego i spełnionego życia.
W tamtym roku poznałam ich moc, dlatego nie mam zamiaru z nich rezygnować. Mądre odżywianie, lepsze składniki i ograniczenie tego co nie zdrowe sprawiło, że poczułam się jak mocarz. Czas do tego wrócić. Tak samo z aktywnością fizyczną jak jej nie ma czuje się jak stara baba.
Czyli podróże małe i duże, czytanie i oglądanie filmów i seriali. Czytanie, joga i jazda na rowerze. Aktywne spędzanie czasu z dzieciakami.
Ostatnio gromadziłam rzeczy niczym prawdziwa kolekcjonerka. Ciuchy, pierdółki do domu i zdjęć, książki. Już nie wspominając o półkach uginających się od różnych produktów spożywczych w tym przypraw, kasz czy innych rzeczy. Postanowiłam raz na zawsze powstrzymać swój zakupoholizm i oczyścić swoja przestrzeń. Co niepotrzebne i stare wyrzucić, a resztę sprzedać. I co najważniejsze, nie zagracać swojej przestrzeni. A zaoszczędzone pieniądze wydać na kursy lub wycieczki małe i duże oraz koncerty.
Trzymajcie kciuki i stwórzcie swoją visionboard i wybierzcie słówko mocy!