Moja „przygoda” z atopowym zapaleniem skóry
Moja „przygoda” z atopowym zapaleniem skóry rozpoczęła się w dzieciństwie. Piszę przygoda, bo katorga, brzmi o wiele gorzej. Zaczęło się niewinnie, bo od zmian uczuleniowych w zgięciach kolan i rąk. Dokładnie pamiętam, że wtedy termin AZS, nie był używany przez lekarzy, którzy ówcześnie nie znali jeszcze tej choroby. Tak samo nikt nie podejrzewał, że obturacyjne zapalenie oskrzeli jest powiązane alergią i lepiej je leczyć sterydami wziewnymi niż antybiotykami. To były ciężkie czasy, dla moich rodziców, którzy błądzili po omacku, próbując mi pomóc. Pamiętam chodzenie od lekarza, do lekarza, próbowanie ziołolecznictwa, bioenergoterapii czy homeopatii. Każda terapia kończyła się ze średnim skutkiem. Nagle nastąpiła poprawa i niewielkie zaostrzenia pojawiały się od czasu do czasu. Azs pojawiło się znów na studiach i zaatakowało ze wzmożoną siłą. Trwa do dziś. Od kilkunastu lat z większym lub mniejszym skutkiem walczę z tą przypadłością.
Jeżeli nie znacie tej choroby już tłumaczę:
Atopowe zapalenie skóry (AZS), zwane wypryskiem atopowym, egzemą, a niegdyś świerzbiączką (łac. prurigo) Besniera, wypryskiem alergicznym lub alergicznym zapaleniem skóry, w dermatologii i alergologii określane, jako przewlekła dermatoza (zapalna) – przebiegająca z okresami zaostrzeń i remisji choroba skóry, której towarzyszy uporczywy i nawrotowy świąd oraz liszajowacenie skóry.
U mnie azs przyjmuje postać czerwonych, suchych placków na skórze. Bardzo swędzi i jednocześnie denerwuje. Ciężko przykryć je makijażem, co powoduje frustracje, bo czasem człowiek wygląda jak poparzony. A niestety mam przypadłość, że azs najczęściej pojawia mi się na twarzy, szyi i dłoniach – miejscach zazwyczaj odkrytych. Suche, swędzące powierzchnie nie tylko wyglądają okropnie, ale bardzo drażnią. Często budzę się w nocy, lub nieświadomie się drapię i zostawiam blizny, niczym po ataku dzikiego kota. Niestety swędzenie w azs jest tak straszne, że pomaga dopiero ból wywołany drapaniem do krwi. Na atopowe zapalenie skóry niestety jeszcze nie znaleziono lekarstwa, można wyłącznie minimalizować objawy i modlić się o wyciszenie choroby. Podejrzewa się, że jest to choroba genetyczna i rozszerza się w takim tempie, że w roku 2050, Ci, co jej nie mają będą wyjątkami.
Zdrowa odżywianie przy atopowym zapaleniu skóry
Próbowałam już prawie wszystkiego. Zaczynałam od diet, bez glutenu i bez nabiału. Pomagało to na cerę, ale azs i tak się pojawiało od czasu do czasu. Dowiedziałam się wtedy, że diety eliminacyjne są ważne wtedy, gdy zdiagnozują nam uczulenie w testach, na azs różnie to działa. Oczywiście zdrowa dieta, bez chemii, cukru i fast foodów, każdemu pomoże. Nie oszukujmy się jednak, w dzisiejszych czasach, ciężko o 100% zdrowe jedzenie. Warzywa i owoce są pryskane, chemia w powietrzu powoduje kwaśne deszcze. Nie mówiąc już o mięsie, które jest wątpliwej, jakości. Jednak mimo to uczulam, warto wykluczyć nadmiar śmieciowego jedzenia. Postarać się jeść jak najmniej cukru, czytać składy. I pije bardzo dużo wody. Zachęcam do bycia świadomym konsumentem! Tak właśnie staram się żyć!
Moja „przygoda” z atopowym zapaleniem skóry
Testy alergiczne, wykluczenie nietolerancji pokarmowych i ograniczenie produktów powodujących wysyp histaminy
Pierwszym krokiem przy azs było dla mnie zrobienie testów alergicznych, bo pokarmy, które przyjmujemy a jesteśmy na nieuczulone, nie tylko nas alergizują powodując pokrzywki, ale także pogarszają azs i stan naszej skóry.
Gdy mam zaostrzenie sprawdzam, jakie jedzenie powoduje wysyp histaminy, która powoduje zaostrzenie alergii skórnej, katar sienny czy nawet atak astmy. (http://daosin.pl/pokarmy-bogate-w-histamine/) Ograniczam wtedy alkohol do minimum, sery czy czekoladę.
Zrezygnowałam z niemieckich proszków do prania, piorę w najzwyklejszym „Białym Jeleniu”. Staram się jak najmniej używać chemii do sprzątania w domu. Szukam babcinych receptur, bo nadmiar chemii w domu nie działa zbyt dobrze na azs. Chorobę może pogarszać kontakt ze zwierzętami czy jak w moim przypadku silne uczulenie na roztocze. Mogę zapomnieć o wymarzonym psie, a na kurz zaczęłam się odczulać. Trzymajcie kciuki!
Gdy bardzo mnie swędziało, chodziłam po lekarzach, używałam przeróżne robione na receptę maści i tysiąc emolientów. Moja szafka uginała się od kosmetyków dedykowanych azs. Wtedy zrozumiałam, że nie ma jednego kosmetyku dla wszystkich. Każdy z nas reaguje na inne kosmetyki, inne maści, dlatego, poniższy post jest raczej pokazaniem kierunku niż jedynym, słusznym ratunkiem. Na mnie działa „Mediderm”, syn go nie toleruje, a też ma okropne azs.
Czego używam w zaostrzeniu atopowego zapalenia skóry? Jak dodatkowo wspomagam skórę w regeneracji?
To bardzo trudny temat. Szczególnie, że Azs upodobało sobie skórę twarzy, szyi i rąk. Miejsc odkrytych i widocznych dla każdego. Od dwóch lat w najgorszych momentach, gdy skóra nie tylko jest sucha, ale wygląda jak poparzona używam maści leczniczej Protopic. Jest to dość kontrowersyjna maść, pewnie też, dlatego, że jest stosunkowo młoda, ale to ona pomaga mi wyciszyć chorobę. Pierwsze 2/3 dni smarowania maścią są trudne. Skóra piecze, jak poparzona, swędzi i mamy uczucie gorąca. Potem następuje spokój i wystarczy smarowanie raz/dwa razy w tygodniu by uzyskać efekt. Nie jest to maść dla wszystkich, każdy musi wyrobić sobie opinię. Mnie pomaga.
Na ciało stosuję balsam Mediderm, albo balsamy serii Lipikar Baume AP+ Marki La Roche Posay.
Moja „przygoda” z atopowym zapaleniem skóry
Czego używam w wyciszeniu AZS? Jak dodatkowo nawilżam skórę?
Gdy mam o wiele lepszy okres sięgam po ukochane polskie marki, które bardzo pomagają mi nawilżyć zniszczoną przez chorobę skórę. Najczęściej sięgam po Ministerstwo Dobrego Mydła, Koi i Resibo. Okres wyciszenia to czas, kiedy skóra jest mocno sucha, czasem podrażniona, ale nie występują na niej miejsca zaostrzeń.
Ministerstwo Dobrego Mydła
Polskie marki kosmetyczne okazały się prawdziwym wybawieniem dla mojej suchej, atopowej skóry. Od kiedy odkryłam ministerstwo dobrego mydła to przez cały czas na mojej toaletce znajdziecie jakiś ich kosmetyk. Najczęściej używam sztyftu mega nawilżającego z baobabu. Używają go również moje dzieciaki, smaruje nim przesuszone miejsca na ich skórze. Sztyft działa cuda. A przede wszystkim nie szczypie, tylko łagodzi. Polecam! Noszę go zawsze w torebce!
Moja „przygoda” z atopowym zapaleniem skóry
KOI
Poszukując idealnych kosmetyków do mojej wrażliwej, atopowej skóry trafiłam na polską markę Koi_cosmetics Składy ich kosmetyków obiecywały wiele, także postanowiłam je wypróbować. Największe wrażenie zrobiły na mojej skórze zrobiły: serum dwufazowe, tonik z nanozłotem i krem ultranawilżający. Przez ponad miesiąc czasu stosowałam ten kojący zestaw. Moja skóra nie tylko była dobrze nawilżona, ale przede wszystkim miałam wrażenie, że jest lepiej napięta i promienna. Koi obiecuje spłycenie zameczek i rzeczywiście jest o wiele lepiej. Wreszcie czuję, że moja skóra twarzy i szyi jest elastyczna.
Moja „przygoda” z atopowym zapaleniem skóry
Resibo
Gdy nie mam czerwonych, suchych placków na skórze ciała i twarzy stosuje polską markę Resibo. Produkują oni naturalne kosmetyki zainspirowane naturą. To połączenie klasycznych receptur z nowoczesnością. Chciałabym polecić Wam serum naturalnie wygładzające, specjalistyczny balsam wyszczuplający i miejski krem ochronny. Jestem pod wrażeniem rozświetlającego kremu do twarzy, który jest idealny na wiosnę. Kosmetyki nie tylko pięknie nawilżają i wygładzają moja skórę, ale co najważniejsze nie podrażniają. Chciałabym używać ich zawsze, nie tylko w wyciszeniu.
Moja „przygoda” z atopowym zapaleniem skóry
Co pomaga mi w walce z AZS?
Wyważona dieta, ograniczenie fast foodów, ograniczenie cukru i alkoholu
Pranie odzieży w Białym Jeleniu lub innych środkach dedykowanym alergikom
Unikanie ubrań wełnianych i szorstkich
Rezygnacja ze sklepowego mydła i kosmetyków naszpikowanych chemią
Dbanie o odpowiednią temperaturę i wilgotność w pomieszczeniach
Usunięcie zbędnych rzeczy, a przede wszystkim dywanów i ciężkich zasłon
Branie probiotyków, witaminy D, A, B
Dbanie o kondycję psychiczną.
Moja „przygoda” z atopowym zapaleniem skóry