Mieszkać w baśni…
Może i jest coś melancholijnego w szaro-burej aurze i drogach przykrytych warstwą roztopionego śniegu. Może i można kochać się w siarczysto – zimnym powietrzu, które aż rani nasze nozdrza jednocześnie budząc wszystko to co jeszcze w nas spało. Nie odmawiam zimie uroku, mimo wszystko moje serce wyrywa się do kolorów, do słońca i entuzjazmu, jaki we mnie budzi wiosna. Czekam na ukochane kwiaty, które upiększą nie tylko wnętrze mojego domu, ale także okoliczne rabatki. Pielęgnuje wspomnienie zapachu kwitnących żonkili i delikatną fakturę bzu. I ciepło promieni okalających moją twarz. Tęsknię tak mocno, że czasem poszukuję cudownych obrazów, które przypomną mi, że już niedługo. Niedługo nastąpi eksplozja kolorów i zapachów. Gdy całkiem przypadkiem zobaczyłam fotografie pokazujące dom francuskiej artystki, a dokładniej malarki specjalizującej się w kwiatach oniemiałam. Czy takie miejsca istnieją? Miejsca wyjęte rodem z baśni. Claire Basler z swojego 13-sto wiecznego zamku uczyniła prawdziwe dzieło sztuki. Mieszka tam i tworzy. A zamek i otaczająca go przyroda, są dla niej prawdziwą inspiracją.
Dla mnie też…
Mieszkać w baśni…
Mieszkać w baśni…
Mieszkać w baśni…
Mieszkać w baśni…
Mieszkać w baśni…
Mieszkać w baśni…
Mieszkać w baśni…
Mieszkać w baśni…