Zostałam Mamą jak miałam 28 lat!
Myślałam, że jestem gotowa na macierzyństwo!
Nie miałam pojęcia co mnie czeka, jak to wygląda, co się wtedy czuje! Urodziłam Weronisie w czasach gdy macierzyństwo było oblane toną lukru. Dzieci były grzeczne, karmienie piersią było łatwe, a kobiety nie narzekały, że czuja się jako mamy bardzo samotne i niezrozumiane. Tak bardzo zmieniło się nasze postrzeganie macierzyństwa! Teraz dajemy sobie decyzje na mówienie co czujemy.
Miałam ogromne problemy z karmieniem piersią i z akceptacja nowej siebie. Nowej siebie, czyli niewyspanej, niekontrolującej rzeczywistości, niewiedzącej czasem co robić, uczącej się malutkiej istoty i swoich niepohamowanych hormonów.
Gdy Mąż wychodził z domu do pracy, zostawałam z malutkim dzieciaczkiem, na czwartym piętrze w zimnym październiku. Samo znoszenie małej w bujaczku i wyciąganie wózka z piwnicy, by po spacerze znów wdrapać się na czwarte piętro było dużym obciążeniem, dla kobiety która dochodziła do siebie i walczyła, ze swoimi myślami.
Nie miałam depresji poporodowej, wtedy coś takiego nie istniało. Ale ciężko przeżyłam połóg. Zalewała mnie fala miłości, lęku o malutką i zastanawianie się kim teraz jestem.
Bo przez długi czas byłam tylko Mamą, opiekunką, oazą miłości dla pięknej dziewczynki. Która od pierwszego momentu skradła moje serce. Która jest moją największą dumą.
Z trudem zniosłam, że nie mogę ją karmić naturalnie tak długo jak chce. Pewnie dlatego, że był taki przykaz, a kobieta niekarmiąca piersią, była dziwna, egoistyczna i niedbająca o zdrowie dziecka. Poczucie winy i wstydu jak jesteś Mamą króluje na każdym kroku. Od ciąży, po poród, karmienie czy wychowanie.
Myślę, że byłoby mi pierońsko ciężko gdyby nie Mama, Siostra i przyjaciółki, które były już Mamami. Pamiętam jak dzwoniłam do nich w pierwszych tygodniach i płakałam, bo tak bardzo chciałam być dobrą Mamą, a nie wiedziałam, czy robię to dobrze. Ich dobre słowo, własne doświadczenia tak bardzo koiły moją duszę!
To nie były łatwe początki, ale dałam radę! Dzięki wsparciu, ciekawości i zaufaniu swojej kobiecej intuicji. Teraz mamy blogi, podcasty, filmiki- wszystkiego możemy się dowiedzieć. I dobrze! Ale pamiętajmy o swojej intuicji! Ona naprawdę działa, jak nie jest podszyta lękiem.
Dzis jest Dzień Mamy! Chciałabym, żeby to naprawdę było święto dla każdej z nas, która doznała tego błogosławieństwa i trudu jednocześnie. Bo bycie Mamą to rzeczywiście najpiękniejsza i najtrudniejsza rola w życiu!
Dajmy sobie szacunek, czułość, łagodność i dobre słowo. Czasem coś wygląda pięknie, a kryje się za tym ból i niezrozumienie. W tych czasach, gdy życie jest coraz bardziej sztuczne i nieprawdziwe dajmy sobie czas na głęboką rozmowę. Nie oceniajmy pochopnie. Doceńmy! Cieszmy się sobą i bliskimi!
I idźmy do Mamy z kwiatami i pudełkiem czekoladek!
Fotografie: Ada Masłowska
Historia utkana z miłości i codzienności…. Czy istnieje recepta na udany związek?