Jak przetrwałam I trymestr
Ostatnie miesiące były dla mnie dość ciężkie, choć wyjątkowo szczęśliwe. Chyba każda kobieta w ciąży przeżywa kiepsko pierwszy trymestr ciąży, ja nie byłam wyjątkiem. Od 7 tygodnia odczułam dotkliwie większość niedogodności:
– wstręt do jedzenia – za każdym razem gdy poczułam zapach kiełbasy lub wytworu kiełbaso – podobnego biegłam do łazienki, niczym do najlepszego przyjaciela w potrzebie. Nie byłoby tak strasznie gdyby mój Mąż na spółkę z bratem nie kupił wędzarni i nie zaczął wytwarzać swojskiej kiełbasy. Pasja Męża stała się moją najgorszą katorgą.
– męczące nudności – jazda autobusem, stanie w kolejce do kasy, bywanie we wszelkich skupiskach było męką – bo z zaskoczenia dopadały mnie mdłości. Dla bezpieczeństwa nosiłam w torebce torebki foliowe, na szczęście udało mi się z nich nie skorzystać.
– wielka potrzeba snu i odpoczynku – pamiętam sesje studenckie i studenckie imprezy kiedy prawie w ogóle się nie spało. Wracałam z imprezy o 6, szybki prysznic i na zajęcia ( tak też bywało), z sesją było identycznie. Człowiek potrafił wytrzymać bez snu i nawet nie wyglądał jak zombie. W pierwszym trymestrze nawet jak spisz 12 godzin, wyglądasz i czujesz się fatalnie. Możesz zasnąć wszędzie – w pracy, przy biurku w sekretariacie, w busie mimo podejrzanego towarzysza siedzącego obok, bawiąc się z dzieckiem w chowanego… spać chce Ci się ciągle… najgorsze jest to, że nie wysypiasz się na zapas.
– nieustające zawroty głowy – lepsze niż po upojeniu alkoholowym
– płacz – mój Mąż potrafił sobie wymodlić kobietę – ja nigdy podczas PMS się nie wkurzałam, nie byłam rozdrażniona ale za to byłam przesadnie emocjonalna – tzn wzruszałam się na głupotach. Tak samo jest podczas ciąży – cały czas płacze czy to na głupich reklamach, czy na bajkach Weroniki czy na kiczowatych filmach. Jest to już trochę śmieszne, gdy Daniel jak widzi jakąś ckliwą reklamę zaraz patrzy na mnie z politowaniem czy już się rozpłakałam.
Niestety nie jest teraz tak różowo, jak z pierwszą ciążą, głównie dlatego, że oprócz pracy i domowych obowiązków, mam córeczkę, która nie za bardzo pojmuje, że Mama jest zmęczona. Weronika chciała bawić w berka, opowiadać jak było w przedszkolu i nie za bardzo rozumiała, że ociągałam się gdy chciała iść na ręce. Nie chcieliśmy jej jeszcze zdradzać informacji o ciąży, bo woleliśmy mieć pewność, że wszystko dobrze przebiega. Przy moich problemach z tarczycą i alergią nie było to takie oczywiste, musiałam i nadal muszę uważać bardziej.
Muszę przyznać, ze wraz z niedogodnościami pierwszego trymestru napadł mnie chroniczny brak kreatywności i to kompletnie zaważyło na tym, że na blogu nic się nie działo. Jak każda z nas chciałabym mieć wszystko i udane życie zawodowe i rodzinne. Niestety z pracy musiałam zrezygnować, dostałam L4 i polecenie by zwolnić, na jakiś czas porzucić swój aktywny styl życia. Oczywiście dobro dziecka jest najważniejsze, ale jak to ja, miałam wyrzuty sumienia, że nie pracuje, że nie zajmuje się blogiem. Tak to już ze mną jest, ja lubię być aktywna, uczyć się nowych rzeczy, poznawać nowych ludzi, tworzyć.
Na szczęście w drugim trymestrze jest już lepiej, nie śpię po kątach, wreszcie jem normalnie i powoli zbieram siły by znów systematycznie blogować. Brzuszek rośnie szybciej niż w pierwszej ciąży i powoli staję się kulką, ubrania uciskają i kondycja słabsza ale kreatywność powróciła i chęci do tworzenia też. Muszę korzystać z resztek wolnego czasu, bo w sierpniu wraz z nadejściem nowego życia, pojawią się nowe obowiązki. Wiem, że mam sporo Mam wśród czytelniczek, ale jestem ciekawa czy są wśród nich przyszłe Mamy oczekujące na potomstwo? Ciekawa jestem Waszych doświadczeń i czy chciałybyście posty o tematyce ciążowej?