Louise Hay jest uznaną na całym świecie orędowniczką miłości własnej. Pierwszą książkę Louise kupiłam jakieś 15 lat temu, przeczytałam i odłożyłam na półkę. Sięgnęłam po nią kolejny raz miesiąc temu, bo wiedziałam, że znajdę w niej treści, które pomogą mi się uporać z kryzysem, którego doświadczyłam, dowiadując się, o swojej chorobie.
Louise Hay “rozwija, uzasadnia i wyjaśnia tezę, że warunkiem koniecznym do osiągnięcia i zachowania pełnego zdrowia fizycznego i psychicznego jest miłość do samego siebie — i wypływająca z niej konsekwencja miłość do innych ludzi i świata w ogóle.
Zawsze byłam uczona, by być grzeczną, zwracającą na innych uwagę osobom. Broń Boże, komuś dokuczyć, skrzywdzić czy nie zwracać uwagi na kogoś potrzeby. Być uczynną, życzliwą i miłą. Skorą do poświeceń i wyrzeczeń. Nikt jednak nie nauczył mnie, a być może to umknęło mojej uwadze, że mam dbać także, lub przede wszystkim o swoje potrzeby. Słyszałam o egoizmie, jako wadzie, nie nauczono mnie zdrowego egoizmu. Dbania o swoje potrzeby.
Mam wrażenie, że dopiero teraz, w dzisiejszych czasach, moje pokolenie kobiet z lat 80/90 uczy się zdrowego egoizmu. Stawiania na siebie, zauważanie własnych potrzeb, miłości do siebie. Czasem budzi je dopiero choroba, rozwód, utrata pracy czy depresja. Wielki szok! Szok, który jest potrzebny, by sie na nowo odbudować. Na własnych zasadach!
“Poznaj moc, która jest w Tobie” Louise L. Hay to lektura, która wprowadzi Cię na właściwą ścieżkę, pokochania siebie. Jest napisana prostym językiem i znajdziesz w niej wiele przykładów, które znasz pewnie z własnego życia. Louise, która sama przepracowała traumę z dzieciństwa, pokonała raka, przekonuje, że tylko moc wybaczania i miłości, może nas wyprowadzić na prostą.
Nie każdy z nas będzie wierzył w takie rzeczy, myślę, że musimy zaufać swojej intuicji. Ja uwielbiam czytać świadectwa ludzi, którzy zmienili swoje życie, wierząc, we własną wewnętrzną moc. Ludzi, którzy poznali swoje ograniczenia i poszli własną ścieżką.
Pogódź się z faktem, że nie jesteś ideałem. Zmuszanie siebie, by być doskonałym, nakłada na nas straszną presję i zamiast się zastanowić, co naprawdę nas boli, zagłuszamy to poczuciem bycia perfekcyjnym. Może, zamiast dążyć do doskonałości, odkryjmy nasza niepowtarzalność, wyjątkowość i docenimy siebie za to, co różni nas od innych! Czy chcesz być najdoskonalszym klonem kogoś, czy najlepszą wersją siebie?
Każdy z nas ma na Ziemi wyjątkową rolę do odegrania i gdy krytykujemy siebie, nie dostrzegamy siebie! Przy okazji się dobijamy i podkopujemy nasz potencjał. Może wreszcie czas przestać gasić nasz blask?
Mam wrażenie, że jestem mistrzynią w straszeniu siebie przerażającymi myślami. No wręcz uwielbiałam siebie katować. Na szczęście udało mi się zrozumieć, czemu tak bardzo lubiłam siebie karmić negatywnymi wytworami swojej wyobraźni. Iluzji, która sama tworzyłam i cierpiałam myśląc, że jest prawdziwa.
Ilu z Was wieczorem kładąc się do łóżka czy wstając rano zakłada, że coś zachrzani? Ilu z Was z małego kłopotu, robi duży? Tak, mnie też to dotyczy!
Jeżeli wciąż się nakręcasz na negatyw, odwróć rolę! Przewiń negatywny scenariusz, pooddychaj, zdaj sobie sprawę, że to iluzja i wymyśl najlepszą wersję tego negatywnego scenariusza. A co dobrego z tego wyniknie? Zadaj sobie pytanie! I więcej się nie strasz. Najlepszym wyjściem jest niczego nie zakładać z góry i wierzyć, ze to co nas spotka ma głębszy sens!
Nie należę do cierpliwych osób. I tej cierpliwości się uczę tak jak do bycia dla siebie czułą i łagodną! Bo tak trzeba. Pielęgnuj dobre myśli, żyj spokojnie i bez presji! Ale działaj i nie użalaj się nad sobą! Krok, po kroku jesteś coraz bliżej! Każdy błąd Cię czegoś uczy, o ile jesteś uważna i cierpliwa. Bądź dla siebie najlepszym przyjacielem! No właśnie co doradziłabyś swojej najlepszej przyjaciółce? Może czas tak o sobie myśleć!
Zostań czułym obserwatorem na jakiś czas i sama się przekonaj jak się czujesz. W otoczeniu bliskich osób, w pracy, w domu. Nie oceniaj, tylko poczuj. Kiedy czujesz się rozluźniona, a kiedy czujesz ścisk w żołądku? Dzięki temu odkryjesz co Cię wzmacnia, kto stawia Cię na nogi, w jakich sytuacjach czujesz, że żyjesz! A co Cię dołuje, kto jest dla Ciebie zbyt krytyczny i zabiera Ci energię, w których sytuacjach czujesz, że nie jesteś sobą?
Mam ważne pytanie, tylko odpowiedz na nie szczerze! Ile razy w ciągu dnia chwalisz siebie? A ile razy krytykujesz? Krytyka osłabia naszego ducha, a chwalenie siebie go wzmacnia! Nie każe Ci wymyślać jakich wielkich pochwał, zacznij od drobnych rzeczy. Że ładnie Ci w tych kolczykach, że ugotowałaś dobrą zupę, że wybrałaś schody zamiast windy. Ćwicz chwalenie siebie codziennie, nie czekaj na innych. Takie ćwiczenie pozwala nam zaakceptować, to co jest w nas dobre. Bo zazwyczaj widzimy tylko wady.
Pamiętaj, że nie jesteś samotną wyspą, wszyscy jesteśmy połączeni i potrzebujemy siebie nawzajem. Czasem problem okazuje się za duży i potrzebujemy wsparcia. Albo po prostu czyjejś obecności. Dla mnie wspieranie siebie jest także otaczaniem się ludźmi, którzy będą z nami kroczyć mimo wszystko. Może to być partner, rodzic, przyjaciel, terapeuta, lekarz, masażysta czy refleksolog. Bywają takie chwile, że nie jesteśmy w stanie czegoś ogarnąć, nie potrafimy też wszystkiego. Wsparcie siebie, to także proszenie o pomoc, czy prośba o nauczenie czegoś. Kojący dotyk drugiej osoby czy dobre słowo!
Uwaga, to będzie trudne! Czego nienawidzisz?
Swojego domu?
Pracy?
Choroby?
Związku?
Brzucha?
Ile razy dziennie sobie to powtarzasz czy o tym myślisz? Zmień to! Powiem Ci jedno. Nic w życiu nie przychodzi łatwo. Nic co cenne i wartościowe nie jest dane od razu. Jeżeli chcesz coś w życiu zmienić, musisz porzucić ograniczające Cię nawyki, negatywne myślenie i strach. Gdy dowiedziałam się, o swojej dolegliwości przeżyłam szok, zaczęłam szukać pomocy, a potem sensu. Moim sensem stało się poszukiwanie zmiany. Zmieniam się, dla siebie! Zmieniam się, bo chce by moje życie było lepsze. Czego nienawidzisz? Co możesz zrobić, by to zmienić? Skoro nie widzisz szansy na zmianę, czy możesz to zaakceptować?
Chyba nigdy tak mocno nie doceniałam swojego ciała jak teraz. Ostatnio bardzo dużo czytam o dbaniu o siebie, o funkcjach naszego organizmu, o tym co się w nim dzieje, co przechodzi czasem moje ludzkie pojęcie. Ta wiedza sprawia, że z szacunkiem podchodzę do niego. Nie widzę już za dużego brzucha czy spuchniętych kostek, tylko magie, która dzieje się za moim udziałem. Czy Ty wiesz, jaka jesteś szczęściarą, że jesteś zdrowa i w pełni sił? Patrząc na obecne pokolenie i dzieciaki widzę, jak bardzo chorujemy. Nasi dziadkowie do dziś są w pełni sił, nasze dzieci rodzą się z chorobami. Mimo to Ciało potrafi się zregenerować i nieść nas przez życie do starości. A my co mu robimy? Wyszydzamy, wstydzimy się go, narzekamy, katujemy się dietami i siłownią, nie dbamy o nie.
A to ciało daje nam sygnały, że jest coś nie tak. Że już więcej nie zniesiemy zaciskania zębów, gdy czas nas goni, że nie czujemy się bezpiecznie, bo przybieramy na wadze, że nie idziemy własną ścieżka, widząc utratę błysku w oczach. Widzisz siebie? Widzisz swoje ciało? Czy narzucasz mu wciąż wymagania?
Nie czekaj na lepsze czasy, na plaski brzuch, brak chorób. Zacznij dzisiaj! Weź kąpiel, pochwal siebie za dobrą robotę, podziękuj ciału, że pozwoliło Ci dziś przejść 10 tysięcy kroków, nie krytykuj, bo nie udał się projekt, tak jak się spodziewałaś, nie wymyślaj niestworzonych historii i nie karm się strachem, poproś o pomoc, jak coś Ci nie wychodzi, bądź dla siebie życzliwa jak dla najlepszego przyjaciela.
10 kroków prowadzących do pokochania samego siebie według Louise Hay-z książki “Poznaj moc, która jest w Tobie”
Top: Laurella
Spodnie: Ładnerzeczy
Buty: Topshop
Nerka: Bershka
Okulary: Klank Optyk